Wadi Shab Loop, Ash Sharqiyah, Oman, 19-21 listopada 2015
Poprzedniej nocy przylecieliśmy do Muscatu, po czym pojechaliśmy busikiem w pobliże wioski Tiwi, gdzie rozbiliśmy obóz na plaży.
Autorzy zdjęć: Karin, Amy, Katka, Diana

Piątek był bardzo długi i trudny, ale na początku wszystkim humory dopisywały.
Góry i przestrzenie dnia pierwszego:
Było pięknie, ale ze względu na różne perypetie (poczucie czasu i prędkość omańskiego przewodnika były inne niż nasze, do tego rozlazłość grupy oraz mentalne opory niektórych członków, którzy nie chcieli iść dalej i na przykład zatrzymywali wszystkich krzycząc wniebogłosy przekleństwa w stronę okolicznych gór), skończyliśmy tak:
Biorąc pod uwagę przez jakie góry przechodziliśmy, zrobiło się dosyć niebezpiecznie. Ale wspólnymi siłami, dzięki przewodnikom oraz bardziej doświadczonym członkom grupy jakoś udało się dotrzeć na miejsce obozowiska, tym razem w prawie opuszczonej wiosce głęboko w górach, właściwie w środku niczego (no dobra, szutrowa droga była). Wioska miała być całkowicie opuszczona, ale jednak okazało się, że kilka rodzin tam w tej chwili mieszka. Dzięki temu wieczór zrobił się o wiele przyjemniejszy, szczególnie po tym, jak zabito dla nas kozę i upieczono jej mięso na ognisku.